piątek, 30 sierpnia 2013

Lokal - WIDMO ;)


 Kochani, ostatnio bardzo dużo się dzieje, czasu brakuje i blog został zaniedbany i porzucony...za co od razu przepraszamy.
Nie mniej jednak chcemy się z Wami podzielić tym, co ostatnio nam się przytrafiło.
Otóż kilka dni temu, po zakończeniu pracy, opuszczając biuro, stwierdziliśmy, że trzeba coś przegryźć. W końcu organizm domaga się od czasu do czasu pożywienia :) Nasza koleżanka z pracy zaproponowała nam pewne miejsce, w samym sercu Rethymnonu, gdzie można coś smacznego przekąsić. Nie zastanawiając się długo przystaliśmy na jej propozycję, w końcu miejscowa wie najlepiej, gdzie i jak dobrze zjeść. Zatem każdy z nas wsiadł na swój "Harley" - czyt. skuter 50cc i ruszyliśmy w miasto. O północy przejechaliśmy przez całe stare miasto pod prąd, pomiędzy wąskimi chodniczkami, poprzez przejścia o których istnieniu nie mieliśmy pojęcia (a myśleliśmy, że znamy dobrze Rethymno) robiąc dużo hałasu jak na trzy skutery 50cc przystało ;) Jadąc zastanawialiśmy się kiedy ktoś nam w końcu zrzuci jakąś doniczkę na łeb. Na szczęście obyło się bez incydentów :)
Dojechaliśmy do starego miasta jakoś tak od dziwnej (nieznanej nam) strony i w końcu dotarliśmy. Jesteśmy na ulicy prowadzącej od fontanny Rimondi do Meczetu Neradze, czyli w samym sercu starego miasta. Jest to uliczka, która w okresie letnim nie śpi, mnóstwo tu tawern, kawiarenek i innych lokali, które migoczą do nas tysiącem światełek, kelnerzy zapraszają do środka, wystrój zachęcająco oszałamia, czyli mamy tu wszystko to, co w nadmorskich kurortach sprawia, że zasoby naszych portfeli topnieją szybciej niż kostki lodu wrzucone do gorącej herbaty. Na nas całe to turystyczne zamieszanie nie robi już żadnego wrażenia, gdyż dobrze wiemy, że w lokalach tego typu cena bardzo rzadko równa się z jakością, dlatego bardzo nas zdziwiło, że nasza znajoma zabrała nas właśnie tu, w miejsce "skażone" turystyką! Lekko zniesmaczeni, czekając na jakieś wyjaśnienia słyszymy od naszej koleżanki: "to tu", która wskazuje palcem na mały kafenion wciśnięty gdzieś pomiędzy te wszystkie "fancy" lokale, tuż za kioskiem ruchu, który przesłania cały świat! Jakież było nasze zdziwienie, gdy nagle zobaczyliśmy miejsce, jakby wyjęte z innej epoki, bez żadnego szyldu, bez nazwy, z kilkoma stolikami, w samym centrum miasta, na środku ulicy, którą przechodziliśmy setki razy! Stoliki delikatnie mówiąc nadgryzione zębem czasu, wystrój w środku pamiętający jeszcze rządy Papandreou (dziadka ostatniego premiera Grecji) i mnóstwo ludzi zasiadających na wrzynających się w cztery litery krzesełkach. Oboje spojrzeliśmy na siebie mając takie same zdziwione miny. Pytanie zrodziło się tylko jedno: jak to jest możliwe, że nigdy, ale to nigdy nie widzieliśmy tego lokalu, który już na pierwszy rzut oka pachnie prawdziwą Grecją. Okazało się, że lokal ten, to rodzinny interes, prowadzony "z dziada pradziada", serwujący najlepszą raki w mieście i najsmaczniejsze przekąski. Nie odnajdziecie tu wytwornych dań, dużych porcji, jednym słowem niczego, co będzie do Was krzyczeć z ulicy "mix grill for 3 - pay for 1", czy " free wi-fi, we speak russian, english, deutsch, french, spanish, italian i....jeszcze po staro-cerkiwno-słowiańsku". To, co znajdziecie tu to przystawki robione własnoręcznie przez włascicielkę (starszą kobiecinę, która pamięta chyba jeszcze czasu tureckie) i zapewniam, że lepszych w okolicy nie znajdziecie. Kuchnia prosta, zdrowa i przede wszystkim smaczna. Ja zakochałam się w dolmadakia (tu w wydaniu maleńkich listków winogro z nadzieniem ryżowym) oraz fasoli w octowej zaprawie. Bajka.
I po raz kolejny przekonaliśmy się, że tę prawdziwą Grecję mamy na wyciągnięciu ręki...wystarczy tylko się dobrze rozejrzeć.
Z chęcią podałabym nazwę lokalu, ale...lokal jej nie posiada, więc kto jest zainteresowany niech kieruje się od fontanny Rimondi drogą w stronę meczetu Neradze i tuż przez skrętem w uliczkę z meczetem, na rogu za kioskiem. Polecamy z czystym sumieniem.
Ekipa Pame.



wtorek, 13 sierpnia 2013

Minojska "pornografia", czyli coś dla panów z przymrużeniem oka

Kochani, ostatni tydzień minął nam na dyskusjach wszelakich. Tych bardziej błahych i tych...ambitniejszych. Po raz kolejny na tapetę został rzucony temat Knossos i po raz kolejny zdaliśmy sobie sprawę z tego, że tak niewiele faktów znamy i jak się okazuje jeszcze więcej jest przed nami ukrywanych. No właśnie! Do rzeczy! Ze źródeł tzw "trzecich", dowiedzieliśmy się, że mieszka na Krecie jeden uczony, który poświęcił całe swoje dotychczasowe życie na badaniu pałacu knossyjskiego od strony techniczno - matematycznej. Okazuje się, że Knossos ma nam coś o wiele więcej do przekazania, niż tylko wizję sielankowego życia pałacowego opierającego się na pokazach skoków przez byka, zbieraniu oliwek i wytwarzaniu wina. Czym zatem było tak naprawdę Knossos? Ekipa Pame ma zamiar dotrzeć do człowieka, którego prace są systematycznie blokowane przez środowisko archeologiczne po to, by wydobyć na światło dzienne nowe hipotezy. Dlaczego? Bo Knossos już od dawna to nasza misja! Miejsce, które wciąż odkrywamy na nowo i sprawia nam nie małą frajdę snucie różnych, czasem nawet bardzo nieprawdopodobnych wizji. Jesteśmy w stanie coraz bardziej zrozumieć sir Arthura Evansa dla którego Knossos było życiową obsesją. Co prawda do wielkiego uczonego jakim był sir Evans jeszcze nam daleko, ale...no właśnie, nigdy nie wiadomo ;)
Póki co jednak, skupmy się na wizjach nieco bardziej przyjemnych (dla męskiego oka zwłaszcza). Abstrahując od tego, że kiedyś w końcu dojdziemy do tego kim tak naprawdę byli Minojczycy, jedno jest pewne, że każdy mężczyzna w Knossos czuł się jak w raju :)
Poniżej dowody na to, że niejeden facet byłby w stanie oddać wiele, by pomieszkać choć przez chwilę w pałacu :


No to jak panowie? Zwiedzamy?

wtorek, 23 lipca 2013

Gramvousa i Laguna Balos - taki mały raj :)

Z pewnością wszyscy odwiedzający Kretę słyszeli o przepięknych lagunach znajdujących się na zachodzie wyspy. Jedną z nich jest słynna Laguna Balos, na której to książe Karol wraz z ukochaną (wtedy jeszcze) księżną Dianą spędzili ponoć kilka dni swego miesiąca miodowego. Może laguna nie przyniosła książęcej parze szczęścia w miłości, ale to absolutnie nie jest powód by się tam nie udać.
Miejsce to pozostaje wciąż dzikie i nieskomercjalizowane. Powodem tego jest z pewnością utrudniony dostęp do laguny. Otóż prowadzi do niej szutrowa droga wijąca się wzdłuż półwyspu Gramvousa, jednak opcję dotarcia do plaży indywidualnie wybiera niewielu turystów. Droga jest w niektórych miejscach usypująca się, kręta i przerażająco wąska (opinie turystów i znajomych, którzy tę drogę pokonali). Cały problem drogi nie polega jednak na trudności jej pokonania, lecz na tym, że nie dociera ona do samej plaży, ale 1,8km od niej. Tam trzeba zostawić samochód i pójść dosyć stromo w dół, a co najgorsze później (po plażowaniu) w górę.
Najwygodniejszą opcją dotarcia na Balos jest rejs statkiem, gdzie poza plażą, mamy jeszcze okazję odwiedzić wyspę Imeri Gramvousa, gdzie w XIX wieku grasowali prawdziwi piraci. Sama historia wyspy     i wybudowanej na niej weneckiej twierdzy jest bardzo burzliwa i szalenie ciekawa, a widoki ze szczytu zapierają dech w piersiach. Czasami, stojąc na krawędzi murów obronnych fortecy wzniesionej na wysokości prawie 140m, chciałoby się aż krzyknąć: "I am king of the world!"... :)
Wody w tym miejscu są koloru turkusowego, a dno widoczne jest na kilkanaście metrów wgłąb.
Poniżej załączam kilka niesamowitych fotek z Gramvousy i Laguny Balos zrobionych przez naszych zadowolonych klientów - Piotrka i Mirelę! Kochani pozdrawiamy serdecznie! Aczkolwiek żadne zdjęcie nie jest w stanie oddać urody tego miejsca...

Wycieczkę na wyspę Gramvousę oraz Lagunę Balos z polskojęzycznym przewodnikiem można zakupić w biurach UTR - PAME w miejscowościach: Georgioupolis, Kavros, Rethymno, Missiria, Platanias, Adelianos Kampos, Pigianos Kampos, Sfakaki, Skaleta, Panormo, Bali...

Pame zaprasza na pokłady swoich autokarów :)








czwartek, 18 lipca 2013

Bazarowe rozmaitości



Jak co czwartek udaliśmy się na bazar na warzywno – owocowe zakupy. I jak co czwartek zaparkować nie ma gdzie! Nie wiem, co to za szał bazarowy ogarnia wszystkich, ale dziś tłumy przerosły najśmielsze oczekiwania! Sezon w pełni…
Po kilkunastu rundkach wokół placu targowego i kilkudziesięciu przekleństwach rzucanych na przechodniów i współuczestników ruchu drogowego w końcu znaleźliśmy idealne miejsce na postawienie naszego Mercedeicento! Fota poniżej ;)

A skoro już aparat fotograficzny wyciągnęliśmy z pokrowca to postanowiliśmy zabrać go ze sobą na dzisiejsze zakupy. Warzywa i owoce kupuje się tutaj oczami! Naszym ostatnim odkryciem są podłużne pomidorki, które tniemy na połówki i suszymy na kreteńskim słońcu, by po 3-4 dniach zalać najlepszą oliwą z oliwek, dorzucić czosnek i pietruszkę lub bazylię i smacznie zajadać! Polecamy wszystkim! A najlepsze pomidorki (bo nie wszystkie nadają się do suszenia) zalecamy kupić przy pierwszym straganie od wejścia (wejście od strony południowej, stragan po lewej)!
Druga ważna informacja dla odwiedzających bazar: pomarańcze z przeznaczeniem na sok najlepsze są… te najbrzydsze. Paradoksalnie dają najwięcej soku i to słodziutkiego soku. My (jak co tydzień zresztą) zaopatrzyliśmy się jedynie w… 10kg 
Ja rozumiem, że zdecydowana większość turystów odwiedzających Kretę preferuje hotele z wyżywieniem (i to najlepiej w wersji All Inclusive), ale przechadzając się po bazarze aż chce się samemu gotować. Warzywa wyglądają pysznie i tak też smakują. A inspiracje kulinarne można czerpać tutaj garściami!
My zabieramy się za gotowanie, a Wam wrzucamy kilka fotek z pachnącego, kolorowego i niezwykle hałaśliwego bazaru :)












Dla zainteresowanych: bazar w Rethymnonie odbywa się w czwartki (na parkingu miejskim między hotelem Brascos, a parkiem miejskim) oraz z soboty (niedaleko twierdzy weneckiej - droga pomiędzy starym miastem, a KTEL-em - czyli PKS-em)

wtorek, 9 lipca 2013

Festiwal Kuchni Kreteńskiej

Już po raz drugi miasto Rethymno organizuje Festiwal Kuchni Kreteńskiej (wcześniej mieliśmy Festival Wina). Sprawcami zamieszania jest Urząd Miasta Rethymno oraz Zrzeszenie Regionów - oddział Rethymno (mniej więcej chyba tak można by przetłumaczyć nazwę tej właśnie instytucji). Idea naprawdę zacna zważywszy na fakt, że kuchnia kreteńska jest uważana za jedną z najzdrowszych na świecie. Nie byłabym sobą jednak, gdybym nie pokusiła się o troszkę sarkazmu: otóż tę piękną ideę miejscowi zaczęli reklamować jakieś 3 dni przed festiwalem ;) Czyż nie szkoda, że tak duże przedsięwzięcie, mnóstwo ulotek, materiałów reklamowych mogło ujrzeć światło dziennie już kilka tygodni wcześniej. Tak, aby każdy kto wybiera się w tym czasie w okolice Rethymno mógł zaplanować wizytę na festiwalu. No cóż, nie będziemy Greków uczyć marketingu, lecz skupimy się na samym festiwalu.
Odbywa się on na terenie parku miejskiego w samym centrum miasta. Wystawia się tam kilkudziesięciu lokalnych przedsiębiorców, którzy prezentują swoje produkty. Popróbować można tam wszystkiego, z czego słynie Kreta: miód, oliwa, pasty z oliwek rodzaju wszelakiego, kosmetyki na bazie oliwy i aloesu, wino, tsikoudia, rakomelo i wiele, wiele innych wspaniałości. Można popróbować tradycyjnej kreteńskiej kuchni, a całości dopełniają występy muzyczno - taneczne. Jak więc wszyscy się domyślacie, nie mogło nas tam zabraknąć. Tak też po ciężkim dniu pracy zawitaliśmy na festiwal. Już od progu usłyszeć można było dźwięki kreteńskiej liry oraz śpiew. Na scenie pięciu, całkiem niczego sobie panów, a pod sceną same panie :)
Wizytę dopełniliśmy zakupem najlepszej na Krecie pasty z oliwek, którą jeszcze tego samego wieczoru skonsumowaliśmy (oczywiście w myśl zasady - nie jemy po 18.00 ;))
Cała impreza potrwa do 12-go lipca, a my poważnie zastanawiamy się, czy nie zawitać tam ponownie, gdyż na koncercie finałowym zagra znany w Grecji zespół C-Real. Pomyślimy!
Poniżej kilka zdjęć z imprezy oraz link do piosenki C-Real (gdyby ktoś pragnął się zapoznać z repertuarem).




http://www.youtube.com/watch?v=W1K1Y6rNlII

piątek, 28 czerwca 2013

Knossos - nowatorski sposób prowadzenia wycieczki

Knossos - wycieczka fakultatywna, o której słyszeli wszyscy wybierający się na Kretę. "Miejsce, które musisz zobaczyć" czy "nie byłeś w Knossos - nie byłeś na Krecie" to hasła, którymi jesteśmy zasypywani przez przewodniki, jak również przez rezydentów biur podróży. Czy jednak standardowy program zwiedzania, czyli monolog wygłaszany przez przewodnika przez 2h, jest tym o czym marzymy?

Na wycieczkach Pame przedstawiamy nowatorski sposób prowadzenia wycieczki. Przede wszystkim bierzemy aktywny udział w odkrywaniu pałacu legendarnego króla Minosa. O pałacu pisano już wiele, a każdy z autorów przedstawiał swój pogląd na sprawę. Na naszych wycieczkach przedstawiamy główne nurty i teorie dotyczące tego, czym pałac mógł być w czasach świetności (wersje najbardziej prawdopodobne i te najbardziej nagłaśniane), ale również sami turyści wysuwają wnioski na podstawie obserwacji. Nudnawy monolog przewodnika zamienia się w aktywny dialog pomiędzy przewodnikiem , a odwiedzającymi.
Czy zatem pałac był mitycznym labiryntem? Czy być może w pałacu mieszkał sam Minos? A może pójdźmy o krok dalej: czy Knossos było miejsce kultu śmierci, gdzie dokonywano rytualnych mordów? A czy nie dziwi specyficzne ustawienie pałacu względem kierunków wschód - zachód i o czym może ono świadczyć?
Jedno jest pewne: Knossos to najciekawsza wycieczka fakultatywna na Krecie. Wizyta w pałacu daje wiele do myślenia, jak również stanowi podwaliny najróżniejszych (nawet czasami bardzo spiskowych) teorii.


Zapraszamy zatem do skorzystania z oferty Pame bo...Knosos nie znaczy nudne!
U nas każdy staje się Odkrywcą przez Wielkie "O"

informacje: info@pame.com.pl




poniedziałek, 17 czerwca 2013

Wycieczki fakulatywne na Krecie

PIERWSZY, NIEZALEŻNY, PROFESJONALNY, POLSKOJĘZYCZNY SERWIS TURYSTYCZNY NA KRECIE

PAME TRAVEL SERVICE


Coraz częściej polscy turyści przebywający na Krecie postanawiają zobaczyć coś więcej, niż tylko hotelowy bar i leżaki plażowe. To się chwali. Bardzo cieszymy się, że z roku na rok wzrasta liczba osób, które eksplorują wyspę, czy to wypożyczając samochód, czy uczestnicząc w zorganizowanych wyjazdach.
Dla wszystkich turystów z Polski przebywających na Krecie, biuro podróży PAME TRAVEL SERVICE     z siedzibą w Rethymno, przygotowało ofertę wyjazdów fakultatywnych w atrakcyjnych cenach.
Oto propozycje wycieczek (wszystkie z polskim przewodnikiem) oraz ceny:

KNOSSOS + HERAKLION + OCEANARIUM - 32€
GRAMVOUSA + LAGUNA BALOS - 28€
ELAFONISI -różowa plaża - 30€
CHANIA BY NIGHT - 18€
SAMARIA - 32€

Powyższe ceny dotyczą osoby dorosłej (dzieci do 12 roku życia mają 50% zniżki) z miejscowości: Rethymno, Adelianos Kampos, Pigianos Kampos, Platanias (obok Rethymno), Bali, Kavros, Georgioupolis.

Ceny nie zawieraja biletów wstępu do zwiedzanych obiektów: Knosos 6€ (dzieci i młodzież do 18 lat, studenci z legitymacjami - wstęp wolny seniorzy powyżej 65 r.ż 3 eur), Oceanarium 6€, Gramvousa - bilet na statek 14€ (dzieci 7€), Samaria - wstęp do wąwozu 5€, bilet na prom 10€ (dzieci do 12 r. ż 5€)

W przypadku turystów przebywających w okolicach Chanii ceny nieco się różnią i podamy w przeciągu kilku następnych dni.

Ofertę PAME można już zakupić w coraz większej ilości biur lokalnych w miejscowościach: Rethymno, Bali, Adelianos Kampos, Kavros, Georgioupolis, Platanias, Pigianos Kampos.

SERDECZNIE ZAPRASZAMY WSZYSTKICH ZAINTERESOWANYCH

GWARANTUJEMY:
  • profesjonalny polskojęzyczny serwis
  • doświadczonych pilotów, przewodników
  • doskonałą atmosferę na pokładzie naszych autokarów
  • losowanie nagród
  • zniżki dla liczniejszych rodzin
  • upominki dla dzieciaków

piątek, 7 czerwca 2013

Pomarańcze i Mandarynki...

Znowu zaniedbaliśmy bloga, za co z góry przepraszam. Od razu powiem, że na swoje usprawiedliwienie mamy poważne argumenty. Po pierwsze wysoki sezon turystyczny właściwie się już rozpoczął (na ulicach widać coraz więcej turystów), po drugie rozpoczęliśmy już organizację wycieczek (zatem przygotowań była co niemiara), a po trzecie przyleciała do nas nasza pierwsza grupa - i to nie byle jaka ;)
Otóż firma Kupiec zorganizowała konkurs, w którym ośmioro uczestników wygrywa wczasy fitnessowe z...Mandaryną. Konkurs polegał na przedstawieniu prezentacji o temacie: "wymarzone wczasy fitness". Ośmioro sympatycznych ludków znalazło się zatem w tym samym miejscu i w tym samym czasie, by pod czujnym okiem trenerki Elżbiety i Mandaryny szlifować swoje umiejętności taneczne. Tydzień fitnessowo - taneczny co prawda jeszcze się nie zakończył, ale już pozwolę sobie wysunąć kilka wniosków.
Oto one:
1) taniec hip-hop to wcale nie jest taka prosta sprawa (ale "running man-a" robimy już z zamkniętymi oczami)
2) hasła do nocnych Kalambur wymyślane przez Elżbietę (trenerka aqua aerobik) wymknęły się spod wszelakiej kontroli, np "rekonstrukcja zdarzeń w elektrowni jądrowej" - yyyy....no właśnie :)
3) należy uważać w jakich t-shirtach wstępuje się w tłum. W przypadku naszej grupy NASA na zawsze pozostanie już NASĄ :)
4) taniec brzucha również do najłatwiejszych nie należy
5) Mandaryna jest super babką! Z mega poczuciem humoru!
6) po wczorajszym wieczorze w Chanii (wycieczka "Chania by night") z pewnością wszyscy zaPAMEntamy te wakacje :)

Kilka fotek z całego tygodnia wrzucimy wkrótce, a póki co zabieramy się do pracy ;)

http://www.zdrowenienudne.pl/







piątek, 31 maja 2013

Ranking plaż na Krecie (okolice Rethymno, Kavros, Georgioupolis, Bali)

Lato na Krecie zawitało już na dobre. Po okresie wiatrów znad Sahary i dziwnych chmur przewalających się po niebie, zawitało słońce i zdaje się, że pozostanie z nami na jakiś czas.
Najwyższa pora zatem  na ranking okolicznych plaż :)
Naszym zdaniem najlepsza plaża jest w miejscowości Kavros (około 15km na zachód od Rethymno). Jest ona piaszczysta, szeroka, z łagodnym zejściem do morza. Poza tym , jest to najdłuższa plaża na Krecie (10km - zaczyna się w miejscowości Episkopi, a kończy w samym Georgioupolis). Oznacza to, że nigdy nie ma tu tłoku i jest dużo miejsca na rozłożenie własnego sprzętu plażowego (parawan, parasol itd)
Kolejnym miejscem idealnym do plażowania (wg ekipy Pame oczywiście) to słynne wśród Greków Kalivaki, które znajduje się w Georgioupolis. Jest to plaża którą kochają tubylcy. Uroku nadaje jej z pewnością znajdujące się tu ujście słodkowodnej rzeki. Oznacza to, że morze w tym miejscu jest krystalicznie czyste, mniej słone i bardzo zimne. W okresie najgorętszych dni lata to Kalivaki cieszy się ogromną popularnością właśnie ze względu na orzeźwiająco chłodną wodę w morzu. Miejsce to jest dosyć kameralne, a trafić do niego najłatwiej przechodząc mostem na drugą stronę portu rybackiego, a następnie kierując się na lewą stronę.
Kolejnego "plusika" dostaje od nas plaża w miejscowości Bali. Usytuowana w zatoce, piaszczysta (tylko przy brzegu jest trochę drobnych kamyczków), częściowo zorganizowana urzeka bliskim sąsiedztwem gór. Jest to plaża kameralna, ale nie brak tu małych tawern i miejsc z dobrą kawą :)
Jeśli chodzi o plaże rethymnońskie to mamy do czynienia z niemałym rozgardiaszem. Otóż plaża łączy Rethymno z miejscowościami takimi jak Adelianos Kampos, czy Platanias, ale co krok zmienia ona swoje oblicze. Na wysokości hoteli Rethymno Residence, czy Dias Solimar jest dosyć kiepskie zejście do morza. W tych miejscach najlepiej zaopatrzyć się w materac i ześlizgiwać wprost na wodę (sposób podpatrzony i doskonale się sprawdzający), ale już w okolicach miejscowości Platanias jest o wiele lepiej. Tam zejście do morza łagodniejsze i bez wielkich kamieni. W samym Rethymno natomiast dosyć dobrze się plażuje, jednak w okresie ścisłego sezonu jest to miejsce dosyć zatłoczone. Plaża jest tu zorganizowana, szeroka i idealna to tego, aby się polansować w nowo zakupionym bikini. Dziewczyny klaty do przodu zatem! Dodatkową zaletą jest możliwość skorzystania z bazy sportów wodnych Popeye. Polecamy :)

No to Pame (chodźmy) na plażę :)

wtorek, 28 maja 2013

Się działo!

Troszke zaniedbaliśmy bloga, ale tylko i wyłącznie dlatego, że wiele się działo. A to spotkania ze znajomymi, a to spotkania biznesowe, a to spontaniczne wypady za miasto...oj było tego trochę!
Zacznijmy od początku. W zeszłym tygodniu odebraliśmy plakaty i ulotki z drukarni. Są piękne, pachnące (uwielbiamy zapach świeżo drukowanego papieru - takie zboczenie) i aż łza się w oku zakręciła na samą myśl, że to nad czym pracowaliśmy tyle miesięcy teraz ujrzało światło dzienne :) Od razu rozpoczęliśmy rozwożenie rzeczonych materiałów do biur agencyjnych, gdzie z radością zostały przyjęte. Oczywiście wiele pracy jeszcze przed nami, ale już widać pierwsze efekty.
W dniu wczorajszym natomiast wypadł nam zupełnie spontaniczny wyjazd do Chanii (wieczorny). No i jak to w Chanii:  stary port żyje własnym życiem, mnóstwo ludzi, oświetlone knajpki, muzyka na każdym rogu...
JAK CHANIA TO TYLKO WIECZOREM. Zawsze powtarzaliśmy, że to miasto zyskuje zupełnie inny klimat w godzinach wieczornych.
Dlatego serdecznie polecamy WSZYSTKIM przybywającym na Kretę, aby do Chanii pojechać pod wieczór.


środa, 22 maja 2013

Jesteśmy wszędzie :)

Moi Drodzy,
W dniu wczorajszym spędziliśmy wiele, wiele godzin w biurze. Oczywiście bardzo kochamy pracę biurową i oddajemy się jej bez reszty, toteż nasze wysiłki przyniosły natychmiastowe efekty!
Otóż w dniu wczorajszym oferta wycieczkowa PAME ujrzała światło dzienne. Wszystko skrupulatnie zostało umieszczone w ogólnym systemie rezerwacyjnym i teraz....jesteśmy już wszędzie! Nasza oferta jednocześnie pojawiła się w wielu miejscach od Heraklionu po Chanię. Teraz tylko akcja promocyjna, spotkania z agentami, plakaty, ulotki itp itd...

NO TO PAME :)

poniedziałek, 20 maja 2013

czwartek, 16 maja 2013

Branża się bawi!





Wczorajszy wieczór z pewnością zaliczamy do udanych. Właściciele sali bankietowej Astro będą organizować w tym sezonie imprezę pt: „Minoan Night in Rethymno”, czyli show teatralno – muzyczno – taneczny przedstawiający mity i wierzenia minojczyków. Z tej okazji zaproszono tych Ważnych i  tych Ważniejszych w branży na przedpremierowy pokaz. Oczywiście znaleźliśmy się w gronie zaproszonych gości  -  bezsprzecznie jako ci Ważniejsi ;) . Proto trapezi pista (pierwszy stolik przy scenie), doborowe towarzystwo  oraz kilka dzbanków lokalnego wina sprawiły, że na długo zapamiętamy tę noc. I nieważne, że w pośpiechu zabraliśmy  aparat bez baterii i jedyną dokumentacją z wieczoru są zdjęcia z telefonu. Ważne, że się działo! Na scenie półnadzy panowie i ubrane po samą szyję panie zabawiali gości, a przy stolikach hulaj dusza, piekła nie ma! Były tańce, przepyszne jedzonko, mnóstwo dobrej zabawy – czyli tak jak w Grecji być powinno!
Oto foty cyknięte mega profesjonalnym sprzętem ;)


Bo  my wiemy, że najpiękniejsze obrazy zapisują się w głowie, a nie na karcie pamięci! A co!

sobota, 11 maja 2013

Haris jak zwykle w dobrej formie :)

Od tygodnia jesteśmy na Krecie i byłoby czymś nienaturalnym, gdybyśmy nie zawitali do Haris Creperie - bezsprzecznie najlepszej "jadłodajni" in downtown :) Po pierwsze naleśniki są w wersji XXL, po drugie w przystępnej cenie, po trzecie właściciel jest super gościem, po czwarte oprócz naleśników są jeszcze inne równie dobre specjały, po piąte...eh można by wymieniać i wymieniać bez końca. Haris znajduje się w samym sercu Rethymno, niedaleko fontanny Rimondi oraz katolickiego kościoła i ma dwa lokale: pierwszy to naleśnikarnia na rogu, drugi to włoska restauracja przy tej samej ulicy jakieś 40m dalej. Warto dopowiedzieć, że pomiędzy tymi dwoma lokalami znajduje się jeszcze jedna pizzeria, która NIE JEST Harisem, ale ze względu na bliskie  położenie często jest z nim mylona. Dziś udaliśmy się do Casa di Haris i zjedliśmy przepysznego kurczaka w sosie pomidorowo - śmietanowym z fetą. Ależ to było dobre! Polecamy to miejsce wszystkim przebywającym w Rethymno lub okolicach, podpisując się pod tym obiema rękami! Rzadko kiedy spotyka się restauracje, gdzie przyjazny wystrój i atmosfera idą w parze w jakością przyrządzanych potraw. Trzy słowa: smacznie, ładnie, niedrogo :)! To bez wątpienia jedno z tych miejsc, gdzie nawet Magda Gessler nie miałaby się do czego przyczepić ;)

Właścicielowi dziękujemy za miłe towarzystwo podczas obiadu, i życzymy sukcesów oraz udanego sezonu :)
www.haris-creperie.gr


wtorek, 7 maja 2013

a jednak ruszt...

Nasz baranek - sąsiad jednak skończył na ruszcie. Zupełnie tak, jak podejrzewaliśmy. Natomiast nasze sąsiedztwo w dalszym ciągu nas intryguje. Otóż okazało się, że nasz kilkuletni chłopczyk - sąsiad, spędza bardzo dużo czasu na balkonie. I nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie fakt, że drzwi balkonowe są zamknięte od wewnątrz. Heh dziwna sprawa. Będziemy dalej obserwować i bacznie zdawać relacje :)

piątek, 3 maja 2013

Kalimera, Kalo Pascha, Kali Sezon :)

Dolecieli! Cali, zdrowi i szczęśliwi o 12.30 czasu greckiego postawiliśmy nasze stopy na kreteńskiej ziemi i na razie nie zapowiada się, abyśmy mieli te nasze nogi stąd zabierać! Ja, On, 2 walizy wypełnione po brzegi i jeden nietypowy bagaż wspólnie wpakowaliśmy się w jeepa na lotnisku w Chanii i przybyliśmy do Rethymno. Okazało się, że szał przygotowań ( a właściwie ich brak) popłacił. Samochód już czekał, mieszkanko w świeżo oddanym do użytku budynku (taśmy zabezpieczające na oknach jeszcze się do nas uśmiechają) powyżej oczekiwań, internet śmiga jak szalony - żyć nie umierać! Najbardziej zaskakującym elementem naszego mieszkania zdecydowanie jest sąsiedztwo! Otóż, okazuje się, że w budynku obok mieszka rodzina z kilkuletnim chłopcem, który z uporem maniaka siedzi na murku i na smyczy trzyma swojego...barana! Kto, co lubi! Jedni kotki, inni psy, a jeszcze inni...no właśnie! Cały dzień nurtowało nas pytanie, czy "pupilek" dotrwa do niedzieli. Dla niewtajemniczonych dodam, że najbliższa niedziela to pascha w kościele prawosławnym ortodoksyjnym, czyli...świętowanie tego, że Christos Anesti (Chrystus Zmartwychwstał). Oprócz wielu kościelno - mszalnych obrządków, pascha w Grecji objawia się pieczeniem na ruszcie barana (lub młodej kózki), kłóceniem się o to, komu przypadnie w udziale skonsumowanie mózgu, a komu oka (podobno to najlepsze części owych zwierzątek fuuu), piciem dużej ilości alkoholi wszelakich (najczęściej lokalnych specjałów), tańcami przy głośniej i trochę wiejskiej muzyce. Generalnie świętujemy!
My barankowi - sąsiadowi życzymy przetrwania i Wesołych Świąt :) A sobie samym UDANEGO SEZONU! Jutro i pojutrze  czeka nas dzień względnego lenistwa, za to później zabieramy się ostro do roboty :)



poniedziałek, 22 kwietnia 2013

ORLEN WARSAW MARATHON

PAME postanowiło pobiegać. Hasło przewodnie: BIEGAM, BO LUBIĘ! Zaproszeni goście m.in Adam Małysz i Żystin Kowalczyk. Dystanse: 3,33km, 10km oraz słynne już 42,195km. Miejsce: okolice Stadionu Narodowego. Ilość uczestników: ponad 28 tyś.
Podsumowanie: przyznam szczerze, że jesteśmy bardzo mile zaskoczeni całym zamieszaniem związanym z maratonem. Przede wszystkim ukłon w stronę organizatorów. Tam naprawdę wszystko miało ręce i nogi. Miasteczko biegaczy, odbieranie numerów startowych, podział obowiązków dograne były po mistrzowsku. Idea biegu połączona z akcją charytatywną to strzał w dychę. Link do galerii poniżej:
http://www.orlenmarathon.pl/fotorelacja

Zatem pobiegalim, teraz pozostaje tylko się poweselić na weselu w najbliższą sobotę i.....w drogę!

Przygotowania do wyjazdu trwają. Jednym z ostatnich etapów przygotowań była wizyta w hurtowni odzieżowej w celu dobrania koszulek reklamowych i firmowych. Nie byłoby w tej wizycie nic dziwnego, gdyby nie fakt, że dnia wcześniejszego mieliśmy spotkanie biznesowe, które mówiąc delikatnie nieco się przedłużyło i nieco bardziej niż przewidywaliśmy "zakropiło"

Efekt spotkania biznesowego:

  • świadomość, że projekt ulotek to 3 min roboty
  • załatwianie potrzeb fizjologicznych pod krzakami, których nie było
  • prawie wynajęty pokój Pani Beacie



Efekty wizyty w hurtowni:

  • piękne koszulki reklamowe, dzięki którym wszyscy zaPAMEntają te wakacje
  • jeszcze piękniejsze koszulki firmowe, dzięki którym wszyscy zaPAMEntają nas!



 Projekty koszulek to dzieło Majkela! WIELKIE DZIĘKI!
Jeśli ktoś ma ochotę zapoznać się z pomysłami Majkela to zerknijcie na: https://www.facebook.com/pages/BlisterArt/182756171760016?fref=ts

poniedziałek, 15 kwietnia 2013

Ostatni śnieg, teraz już tylko bikini :)

Dziś pierwszy dzień tzw. dojścia do siebie po tygodniowym pobycie w Livigno. Ekipa PAME ostatni raz w tym sezonie poszusowała po stokach (niektórzy nawet na nartach telemarkowych bądź telerankowych jak kto woli ;)). Generalnie było cudnie, trochę zabawowo, trochę romantycznie, trochę alkoholowo (no tu ciut może więcej niż trochę bo to w końcu Livigno) no i przede wszystkim bardzo wyczerpująco! Udka bolą do dziś. Powoli wracamy do rzeczywistości, ale nie na długo, bo już 3 maja, zaraz z rana lecimy na Kretę :)

poniedziałek, 25 marca 2013

Obiecany przepis na KREWETKI SAGANAKI, czyli w sosie pomidorowo-paprykowym

Obiecany przepis na krewetki, o których pisałam w poprzednim poście [yyyy chodzi o ten post pisany oczywiście, a nie post - niejedzenie tego czy tamtego ;)]

Do jednego z najpyszniejszych dań kuchni greckiej potrzebujemy zatem:

- 10 królewskich krewetek (mogą być mniejszego rozmiaru wtedy nieco więcej) z pancerzami
- 3 zielone papryczki (chodzi o te cienkie, nie te grube kwadratowe)
- 2 pomidory
- 2 łyżki przecieru pomidorowego (lub pół szklanki soku pomidorowego)
- oliwa z oliwek (oczywiście najlepsza jest kreteńska i tu bez żadnej ściemy)
- 2-3 łyżki papryki słodkiej (w proszku)
- 1 łyżeczka papryki ostrej (w proszku)
- 1-2 łyżki musztardy
- 150 gr sera feta
- sól, pieprz
- 2 listki laurowe
- łyżeczka cukru

Przepis:

W dużym garnku gotujemy krewetki dodając do wody 2 listki laurowe (około 8-10 minut od zagotowania wody). Następnie wyciągamy krewetki z wody obieramy z pancerza (2-3 zostawiamy z głowami i ogonkami, obieramy tylko środek) i odstawiamy.
Na patelni rozgrzewamy oliwę i następnie wrzucamy pokrojone w krążki papryczki. Kiedy się już podsmażą dorzucamy pokrojone w drobną kostkę pomidory i po 2 minutach dodajemy przecieru pomidorowego, dolewamy szklankę wody, paprykę słodką i ostrą, następnie gotujemy około 15-20 minut. Dodajemy pieprz, sól i koniecznie łyżeczkę cukru (sos nie będzie kwaśny), musztardę. Kiedy woda z sosu już troszkę odparuje wrzucamy obrane krewetki + te z głowami obrane tylko z tułowia (te z głowami potrzebujemy do aromatu). Gotujemy wszystko razem jeszcze kilka minut, następnie zdejmujemy z ognia i wkruszamy ugniatając w rękach ser feta. Ser częściowo się rozpuści, a większe kawałki zostaną w całości. I oto chodzi. Danie podajemy z chlebem.
Życzę smacznego - kali oreksi!

Poniżej gotowe dzieło i zdjęcie zielonych papryczek (żeby się nie pomyliło z tymi grubymi ciemno zielonymi)

czwartek, 21 marca 2013

Krewetki przez Wielkie Ka!

Przechodząc dziś po jednym z bielsko-bialskich marketów natknęłam się za ogroooomne królewkie krewetki. No i co? Oczywiście w głowie od razu pojawiła się myśl GARIDES SAGANAKI......mniam! Przepis wrzucę później. Oj zbliża się to nasze śródziemnomorskie lato...wielkimi krokami :)

Viva La Carnival !

Kilka dni temu zakończył się w Rethymno (i w Grecji w ogóle) karnawał. Po wielu imprezach towarzyszących rozpoczynających się 24 lutego, przyszedł czas na punkt kulminacyjny słynnego karnawału w Rethymno, czyli PARELASI. Dnia 17 marca głównymi ulicami miasta przemaszerował wielki pochód bawiących się w rytm muzyki disco przebierańców. Jak co roku było kolorowo, śmiesznie i głośno! No i na chwilę można było zapomnieć o kryzysie...chociaż jaki kryzys?! W karnawale nie należy o tym mówić, tylko się bawić! Więc i ja nie mówię (ani nie piszę). I chociaż w tym roku na retymnońskim karnawale nas zabrakło, to w uszach szumi jeszcze ten sprzed 2 lat. Było bosko!
Póki co szykujemy się powoli do wyjazdu na Kretę. Zanim tam dotrzemy, zamierzamy jeszcze pozwiedzać trochę Grecję lądową. A co! Relację oczywiście zamieścimy tutaj!